10 trików na usprawnienie porannego wychodzenia z domu z dzieckiem

Projekt bez tytułu (39)

Wszyscy rodzice dzieci powyżej „pewnego wieku” to znają: poranna bieganina, już naprawdę musicie wychodzić do żłobka czy przedszkola, no i wtedy się zaczyna… Skarpetki nie te, jednak chcę sukienkę, jestem jeszcze głodnyyy, chcę kalosze na upał, kurtka nieee…! W niektórych domach, a także fazach rozwojowych (na pewno wiesz, o czym mówię, jeśli słyszysz „nie!” z ust swojego dziecka nagle jakieś tysiącpięćsetstodziewięćset razy dziennie), ta litania zaczyna się jeszcze przed otworzeniem oczu i nie kończy się wcale po wyjściu z domu. 

Czy jesteście skazani na tak nerwowe zaczynanie każdego dnia? Czy można coś z tym zrobić poza zaciśnięciem zębów i czekaniem, aż się wyprowadzą? Poniżej proponuję ci 10 sprawdzonych przez rodziców (ze mną włącznie!) sposobów, które mogą pomóc ci ogarnąć poranek tak, żeby zostało wam jeszcze sporo energii na dalszą część dnia 🙂

1. Przygotuj wieczorem, co tylko się da.

Tak, znam ten popularny mem, w którym odpowiedź na powyższą radę brzmi: „może zapomniałam wspomnieć, że wieczorem dzieci też ze mną mieszkają”. Rozumiem to, też jestem wielką fanką „wieczorów dla dorosłych” i przeznaczania tego czasu na dbanie o siebie i relację z partnerem. Jednak jeśli ogarnięcie wszystkiego o poranku sprawia ci wielką trudność i przyprawia o stres, może się okazać, że poświęcenie wieczorem dosłownie dziesięciu minut na przygotowanie śniadaniówki, którą rano tylko wyciągasz z lodówki, będzie dla ciebie dobrym pomysłem. Jeśli pojawia ci się tu myśl: „ale przecież musi być superświeże…!”, to dla ciebie mam specjalne zadanie domowe – obniżenie standardów i oczekiwań wobec samej siebie 🙂 Przygotowanie ubrania obok łóżka (dziecka i swojego) i postawienie potrzebnych klamotów przy drzwiach oszczędza ci znacznie więcej czasu i nerwów rano

2. Niech dziecko śpi w ubraniu.

Jeśli waszą zmorą jest kwestia ultradługiego lub zajadle oprotestowywanego ubierania się, rozważ ubieranie dziecka… wieczorem, przed pójściem spać. Wielu dzieciom kompletnie nie robi różnicy, czy śpią w piżamie, czy w dresach i tiszercie. Wieczorem możesz mieć też więcej czasu na wszelkie marudzenia i „ja siam!” – a zgaduję, że rano nie masz wolnych 45 minut, żeby dziecko mogło samodzielnie rozkminiać niezbadane tajemnice zapinania suwaków. Jeśli obawiasz się spania w kilku warstwach, postaw na majtki i koszulkę – to już sporo mniej w porównaniu ze zdejmowaniem piżamy i ubieraniem od zera o poranku. Dziecko spało w piżamie i za Chiny Ludowe nie chce się przebrać? Niech idzie w piżamie, a co ci szkodzi!

3. Pochowaj „rozpraszacze”.

Znam domy, w których ogrom czasu o poranku zajmują negocjacje, co można danego dnia na siebie włożyć, a co nie. No wiesz, te wszystkie kostiumy kąpielowe, przebrania supermena, śniegowce w czerwcu i sandały na śnieg. Jeśli też się z tym zmagacie, mam dla ciebie prostą radę: pochowaj na górne półki buty czy ubrania, których nie chcesz, żeby dziecko wkładało w danym sezonie. Pewnie nie unikniesz 100% konfliktów na tym tle (nie sposób przecież wymagać od siebie cowieczornego chowania i wyjmowania rzeczy w zależności od pogody, temperatury i okazji), ale możesz znacząco obniżyć ich częstotliwość, zostawiając w zasięgu wzroku z grubsza tylko rzeczy, spośród których dziecko może swobodnie wybierać.

4. Usprawnij śniadanie.

Jeśli śniadanie jest u was regularnie polem walki, warto przyjrzeć się, na co możesz mieć wpływ w tym obszarze. Nie masz zbyt wielkiego wpływu na tempo, w jakim dziecko je, a już na pewno nie na jego głód. Możesz za to decydować, co podajesz, jak i gdzie. Jogurt zwykle ląduje na koszulce i trzeba się przebierać (kolejne minuty w plecy)? Podawaj suche rzeczy, np. kanapkę i słupki ogórka czy kawałki innego warzywa lub owocu. Śniadanie trwa całe wieki, a potem spędzacie pół godziny w aucie? Zapakuj tost i cząstki jabłka do papierowej torebki – niech dziecko zje w drodze. Nie musisz przecież każdego ranka robić naleśników czy jajecznicy – zalana wieczorem owsianka czy musli z jogurtem też są OK, a ile oszczędzają czasu! Aha, jeszcze jedno: nie każde dziecko jest z samego rana głodne. Jeśli twoje odmawia jedzenia, a za godzinę czy dwie czeka je śniadanie w przedszkolu – możesz spokojnie odpuścić.

5. Proponuj tylko to, co jesteś w stanie „dowieźć”.

Zadawaj pytania zamknięte, np. „musli z jogurtem czy omlet?” zamiast „co chcesz na śniadanie?”; „czerwony czy niebieski?” zamiast „jaki chcesz kolor kubeczka?”. Ograniczysz w ten sposób przestrzeń, w której może pojawić się rozczarowanie, niezadowolenie czy paraliż decyzyjny (czytaj: opóźnienie).

6. Bądź ugodowa.

Współpraca buduje współpracę, a opór rodzi opór. Nie warto przekraczać swoich granic, ale warto prześledzić miejsca, w których, być może, odpowiadasz machinalnie „nie”, bo się spieszysz, a jednak w efekcie cała akcja trwa dłużej, bo dziecko zaczyna oporować i konflikt eskaluje. Przyjrzyj się szczególnie myciu zębów, które i tak jest zazwyczaj najmniej ulubioną czynnością i samo w sobie generuje opór: czy na pewno nie możesz dziecku umyć zębów, kiedy prosi / zmienić szczoteczki na nową / pozwolić umyć pastą dla dorosłych? Poranek to nie jest też zazwyczaj najlepszy czas na bycie konsekwentnym, ćwiczenie samodzielności (a już szczególnie pod presją, np. „nie założę ci spodni, przecież sama już potrafisz”) i trenowanie nowych umiejętności. No chyba że to dziecku bardzo na tym zależy i przewidujesz, że twój protest spowoduje dalsze opóźnienia, np. z powodu silnej reakcji emocjonalnej.

7. Sorry, że to mówię, ale… może wstawajcie wcześniej?

Wiele dzieci działa w trybie „im bardziej się spieszymy, tym wolniej wszystko robię”. To nie jest żadna wrodzona złośliwość (naprawdę). Dziecko po prostu najlepiej funkcjonuje – np. potrafi wykonywać różne czynności, podejmować decyzje, współpracować z rodzicem – kiedy czuje się wyregulowane i spokojne. Kiedy się spieszymy, poziom napięcia w domu podnosi się automatycznie. Na co bardziej wrażliwe dzieci będzie to działało spowalniająco i zamykająco, tak jakby wołały: „jest mi teraz trudno! Nie mogę normalnie funkcjonować, kiedy czuję w sobie (i od ciebie) takie napięcie!” Wstając nawet 15 minut wcześniej, możecie zadbać o trochę spokojniejszy poranek – może się okazać, że dokładnie tego potrzebowało twoje dziecko, żeby zacząć radośnie współdziałać z twoim planem wychodzenia z domu (albo chociaż wymagać od ciebie ciut mniej stawania na rzęsach).

8. Pamiętaj, że dziecku nie musi się podobać, że wychodzicie.

Wychodzenie do pracy, żłobka, przedszkola czy lekarza to jest twój plan – weź za to odpowiedzialność. Nie wymagaj od dziecka czucia się inaczej, jeśli jasno komunikuje ci, że jest niezadowolone i wcale nie chce iść. Kiedy na dziecięce: „nie chcę do przedszkola!” reagujesz, próbując zmienić to niechcenie, mówiąc np. „ale przecież fajnie się tam bawisz”, efekt może być dokładnie odwrotny od zamierzonego. Dziecko, które czuje się nieusłyszane w swoich emocjach, z dużym prawdopodobieństwem zacznie komunikować je z większą mocą i stanowczością, w efekcie jeszcze bardziej oporując przeciwko wyjściu. Gdy natomiast powiesz coś w stylu: „słyszę, że nie masz ochoty iść dzisiaj do przedszkola. Rozumiem to. Mnie też nie zawsze chce się wychodzić do pracy. Tak to już jest, że robimy nie tylko rzeczy, na które mamy akurat ochotę” i zostawisz dziecku wolność przeżycia emocji, zajmując się spokojnie swoimi rzeczami, jest spora szansa, że emocje wybrzmią i dziecko wyjdzie z tobą bez problemu. Zapewne również bez entuzjazmu, ale być może z mniejszym napięciem i oporem.

9. Wymyślaj wasze sposoby na poranek.

To, co ja mogę ci podpowiedzieć, to rzeczy, które przetestowałam u siebie w domu albo wypracowałam z klientkami czy podpatrzyłam u innych rodzin. Z całą pewnością wszystkie te sposoby nie są dobrze dopasowane do tego, jak wy funkcjonujecie! Dlatego to mega ważny punkt: zainspirowana powyższymi sposobami przyjrzyj się blisko waszemu standardowemu porankowi i zastanów się, na jakie – nawet malutkie – rzeczy możesz jeszcze mieć wpływ, co można odrobinę zmienić, przesunąć, zrobić trochę inaczej. Z tych minikroczków składa się przecież całe życie 🙂

i….10. Wyluzuj!

…i miej z tego radochę. To twoje życie, twoja rodzicielska przygoda, dzieciństwo twojego dziecka, a nie egzamin z perfekcyjnej organizacji poranka, konkurs na „najgrzeczniejsze” (brr) dziecko ani reklama pampersów. Możecie mieć rano totalny chaos i być z tym OK! Cokolwiek u was działa – na zdrowie ❤

Autor Pamela Kucińska

psycholożka i edukatorka okołoporodowa. Od dekady na różne sposoby towarzyszy kobietom w początkach macierzyństwa i nie tylko, wspierając je w budowaniu dobrych relacji z dzieckiem, partnerem/ką i - przede wszystkim - z samą sobą. Autorka e-książki "#Niezbędnik porodowy" i kursów online dla rodziców. Znajdziesz ją na www.pamelakucinska.pl i w social media @pamela_kucinska_psychologia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *