Rozmowa z Dorotą Blumczyńską wokół konferencji „Playful Parenting. Rodzicielstwo przez zabawę”.
Pani Doroto, wymyśliła pani, zorganizowała i prowadzi konferencję „Playful Parenting. Rodzicielstwo przez zabawę”. Dlaczego ciekawi panią zabawa?
Dorota Blumczyńska: To śmieszna historia. Kiedy jesteśmy młodzi, często sobie mówimy, że nigdy nie będziemy robić tego, co robią nasi rodzice. Ja też nie wyobrażałam sobie, że będę robić to, co moi rodzice. Jednak w pewnym momencie zorientowałam się, że mój tata sporo zajmował się zabawą, bo organizował coś w rodzaju olimpiad dla dzieci. Z wykształcenia jest wuefistą. Krótko pracował w szkole, a potem działał w różnych fundacjach. Myślę, że to, jak wychowywał mnie i innych swoich podopiecznych, pokazało mi, że zabawa może być cały czas obecna w życiu, a nawet pomagać w rozwiązywaniu problemów. Nauczyłam się, jak można zmieniać różne sytuacje w zabawę, żeby było nam łatwiej.
Czyli zainteresowanie zabawą jest u pani rodzinne.
Najwyraźniej! Ale patrząc z perspektywy specjalistki, myślę, że zabawa jest po pierwsze potrzebą – podstawową potrzebą każdego człowieka. Równocześnie może być strategią zaspokajania wielu innych potrzeb. A dla dziecka jest codziennym światem. Dziecko przez zabawę robi bardzo wiele rzeczy: uczy się i rozwija, reguluje emocje, przepracowuje trudne wydarzenia, wchodzi w relacje. Dlatego zabawa jest bardzo cenna, pomaga dziecku funkcjonować w świecie. A nam pomaga wspierać dziecko.
Poruszyło mnie stwierdzenie, że zabawa jest potrzebą każdego człowieka. Mam wrażenie, że jako dorosłe osoby nie pamiętamy o tym zbyt często. Szczególnie gdy mamy dzieci, to zabawa w naszym wydaniu schodzi na dalszy plan. Jak rodzic może czerpać przyjemność ze swobodnej zabawy z dzieckiem? Łatwo do wspólnego spędzania czasu z dzieckiem podejść tak, jakby to był projekt do wykonania.
Podstawowe pytanie jest takie: czy ja, jako dorosły, jeszcze w ogóle potrafię się bawić? Czy potrafię czerpać radość z zabawy? I w jaki sposób się bawię? Naszą konferencję promuje m.in. filmik, w którym Larry Cohen [psychoterapeuta, autor książki Playful Parenting. Rodzicielstwo przez zabawę – przyp. red.] i jego żona Liz odpowiadają, jak się bawią jako dorośli. Nasze społeczeństwo nie sprzyja przekonaniom, które sprawiałyby, że będziemy się bawić. Jeżeli jesteśmy w ciągłym pośpiechu i nie mamy przestrzeni na to, żeby zaspokajać tę potrzebę u samych siebie, to może nam być trudniej bawić się z dziećmi. Dopiero gdy odzyskujemy serce do takich aktywności, łatwiej nam się angażować w swobodną zabawę z własnymi dziećmi. Ale myślę też, że dzięki rodzicielstwu odkrywamy ją na nowo. Gdy widzimy radość i to, co się dzieje w relacji z dzieckiem, zaczynamy dostrzegać wartość zabawy.
Mam wrażenie, że niektórym osobom zabawa w wydaniu dorosłych może się kojarzyć głównie z napojami wyskokowymi i środkami odurzającymi, które sprawiają że nasz mózg zapomina o pośpiechu i pędzie…
Drugie najczęstsze skojarzenia to te związane z seksem.
No tak, skoro są zabawki! Ciekawi mnie, czy na konferencji są rozmowy o tym, jak rodzic może wyjść z codziennego pośpiechu.
Nie poświęcamy temu oddzielnej rozmowy, natomiast ten temat pojawia się spontanicznie w niektórych rozmowach.
W kontekście dzieci widzę dwie ścieżki myślenia o zabawie. Jedna to zabawa swobodna, np. w przedszkolu – część osób w ogóle traktuje ten czas w placówce jako przechowalnię i poczekalnię, a nie coś wartościowego dla dziecka. Druga ścieżka to zabawy edukacyjne, które uczą bardzo konkretnych szkolnych umiejętności. Jak to się ma do treści konferencji?
Jeden z webinarów dotyczy zabawy w pierwszym roku życia. To o tyle ważne, że w tym okresie bardzo wyraźnie widać tę zależność, o której mówiłam: kiedy dziecko się bawi, to się uczy. Nie ma możliwości, żeby się niczego nie uczyło w trakcie zabawy. Od kilku dekad zaczęliśmy traktować dziecięcą zabawę instrumentalnie. Pojawiły się zabawki edukacyjne, „nauka przez zabawę”. Prawda jest taka, że albo coś jest zabawą, albo nie jest zabawą, koniec. Zabawa edukacyjna często po prostu nie jest zabawą, tylko próbą przekazania nauki w sposób, który nam się wydaje atrakcyjniejszy dla dziecka. Ale jeżeli w którymś momencie występuje przymus, to z definicji nie jest to zabawa.
Wspomina pani o materiale poświęconym zabawie niemowląt. O jakich jeszcze dzieciach będzie mowa w czasie konferencji?
Konferencja najmocniej będzie wspierać rodziców dzieci od urodzenia do wieku wczesnoszkolnego. Planujemy niewiele tematów, które wiążą się z zabawą nastolatków. Zabawa nastolatków ma inny charakter, często jest oparta na humorze słownym.
Jako rodzic małego dziecka obserwuję, że temat zabawy często jest powiązany z nudą. Gdy się czyta dyskusje czy materiały dla rodziców, pojawiają się stwierdzenia, że nuda jest dzieciom potrzebna po to, żeby nauczyły się same wymyślać sobie zabawy. Jak pani na to patrzy?
Od razu przychodzi mi do głowy wspaniały tekst Gosi Stańczyk zamieszczony na jej blogu. Mówi o nudzie, i o tym, że pod komunikatem „nudzę się” może być ukrytych bardzo wiele rzeczy. Rzeczywiście jeśli dziecko mówi „nudzę się” i ma na myśli „brak mi stymulacji”, to taka sytuacja może służyć temu, żeby nauczyło się bawić. Natomiast jeżeli za „nudzę się” kryje się „pobaw się ze mną, bo brakuje mi czasu z tobą”, to nie tędy droga.
Przeczytaj więcej: Jak złapać równowagę pomiędzy swobodną zabawą a zabawą budującą więź?
Ciekawią mnie sylwetki wykładowców i wykładowczyń uczestniczących w konferencji. Są wśród nich zagraniczne gwiazdy, jak Larry Cohen – jak w ogóle doszło do tego, że powstała wspólna konferencja? Znaliście się wcześniej, prawda?
Historia jest szalona! Otóż pewnej nocy pomyślałam: tak mało mamy w Polsce materiałów o zabawie. Chciałabym się nauczyć czegoś nowego! Weszłam na stronę Larry’ego, znalazłam tam kontakt i napisałam z zapytaniem, czy organizują jakieś szkolenia dla profesjonalistów. Myślałam: No trudno, zarwę noce i będę się szkolić w amerykańskim czasie. Spodziewałam się w ogóle, że ten kontakt obsługuje jakaś zatrudniona do tego osoba. Tymczasem dwa dni później dostałam odpowiedź od Larry’ego, że nie robią szkoleń, ale może zróbmy je w czasie europejskim dla Polaków.
Na początku zeszłego roku robiliśmy szkolenia dla profesjonalistów i profesjonalistek. Z tego wyrósł pomysł, że chcemy też zwrócić się do rodziców. Szkolenie profesjonalistów i profesjonalistek jest o tyle fajne, że idea pączkuje – każde z nich może przekazać wiedzę rodzicom, z którymi pracuje. Chcieliśmy też jednak zaproponować coś samym rodzicom i pokazać, jak świetne jest rodzicielstwo przez zabawę.
Jakie rozmowy zostały nagrane, a co odbędzie się jako spotkanie online w czasie rzeczywistym?
Prowadziłam rozmowy z pięciorgiem wykładowców, czyli z Jessem Coffino, Manon Depre, Gosią Stańczyk, Anitą Janeczek-Romanowską i Agnieszką Stążką-Gawrysiak. Te rozmowy są zarejestrowane i będą dostępne dla wszystkich. Oprócz tego odbędą się webinary na żywo, jest kilka tematów do wyboru. Kulminacyjny punkt wieczoru to dwugodzinne spotkanie z Larrym – najpierw część wykładowa, którą nagramy, i część poświęcona na pytania, której nie będziemy nagrywać ze względu na komfort osób uczestniczących.
Czy w którymś z nagranych wywiadów pojawiło się coś, co panią wyjątkowo poruszyło, zainspirowało albo zaskoczyło?
Najbardziej zaskakująca i poruszająca była rozmowa z Jessem Coffino. Nie znałam go wcześniej, spotkanie z nim polecił mi Larry. Nie znałam również programu Anji Play, w którym Jesse pracuje. Mówił o reformie systemu szkolnictwa, a właściwie przedszkolnego systemu nauczania w Chinach. Polega ona na odejściu od planów zajęć, od curriculum, kart pracy… Bardzo mnie to poruszyło, bo Chiny kojarzą się z krajem, gdzie jest ogromny nacisk na edukację i rozwój dzieci. I to właśnie tam udało się wprowadzić tak dużą zmianę!
Gdy zobaczyłam w materiałach fragment o reformie i Anji Play, wydało mi się to bardzo ciekawe w kontekście naszych potrzeb. W polskich przedszkolach karty pracy są powszechne.
Tak, to bolączka naszego systemu. Kiedy robię superwizje placówek, widzę, że podejście jest takie: „pozwólmy się dzieciom bawić, ale jednak zróbmy trochę tych kart pracy, żeby rodzice widzieli, że maluchy się rozwijają”. Myślę, że z jednej strony to ułatwia nauczycielom pracę, bo mają gotowe materiały. Z drugiej strony tę sytuację wywołują rodzice – chcą wiedzieć, co ich dzieci robiły w przedszkolu, a najłatwiej to poznać po kartach pracy.
To szkolne podejście do dziecka, które ma trzy, cztery lata – żeby przerabiało jakiś materiał, miało podręcznik. Czy jest szansa, że zabawa trafi pod strzechy i rodzice zmienią nastawienie i zaczną wywierać wpływ na placówki?
Myślę że tak! Widzę, jak duże jest zainteresowanie alternatywnymi szkołami czy przedszkolami, na przykład leśnymi, gdzie swobodnej zabawy jest bardzo dużo. Myślę też o ruchu budzących się szkół, które chcą zmienić funkcjonowanie szkoły w ramach systemu – liczbę zadań domowych, liczbę sprawdzianów – żeby szkoła była bardziej przyjaznym środowiskiem dla dzieci. Szansa na pewno jest! Ciągle jednak potrzebujemy rozmowy o tym, jak przebiega rozwój dzieci, że „umiejętności szkolne” nie są najważniejsze. Uczenie się we wczesnym wieku czytania czy pisania nie przekłada się na to, jak się te umiejętności rozwijają w późniejszym okresie. Nie ma sensu dzieci naciskać, żeby się tego uczyły, bo często skutek jest odwrotny od zamierzonego.
Konferencja porusza wiele bardzo poważnych tematów: separacja, adaptacja, ryzyko… To są naprawdę duże rzeczy – czy to wszystko na pewno mieści się pod parasolem zabawy?
Chyba właśnie dlatego tak lubię ten temat. Naprawdę to wszystko się tam mieści! Nie chodzi nam o to, żeby ktoś siedział i przez 40 minut opowiadał o tym, jakie zabawy wprowadzić, żeby dziecko łatwiej przeszło adaptację. Oczywiście wykładowcy podają różne przykłady, ale cały czas krążymy wokół zabawy rozumianej szeroko.
A co z ryzykiem, że zabawa zostanie potraktowana instrumentalnie?
Jeżeli rozmowa jest sprowadzona do tego, jaką zabawę wybrać, żeby dziecko chciało umyć głowę, albo jaką, żeby dziecko nie bało się iść do przedszkola, to zawsze jest takie ryzyko. Jednak moi rozmówcy nie traktują zabawy instrumentalnie i nie mają takiego podejścia, że dziecko należy do czegoś zmusić w magiczny sposób. Ważne, żeby pamiętać, że dzieci mają silny radar fałszu, więc po prostu nie wejdą w zabawę, jeżeli poczują, że jej celem jest zmuszenie do działania, a nie ułatwienie.
Czy to oznacza kompromis pomiędzy zabawą swobodną, w której dziecko samo wybiera obszar swojego rozwoju, i zabawą wypływającą z potrzeby rodzica?
Zastanawiam się, czy to jest potrzeba rodzica, czy potrzeba dziecka. Jeśli widzę, że mojemu dziecku jest trudno się ze mną rozstać, to znajduję czas, żeby dołożyć więcej zabaw, które budują bliskość i więź. To wypływa bardziej z potrzeby dziecka.
Z dostrzeżenia tej potrzeby.
Nie wychodzę z założenia, że zajmuję się adaptacją samą w sobie, tylko troszczę się o dziecko, któremu jest brak mojej bliskości i które potrzebuje jej więcej w trudnym czasie.
Przeczytaj więcej: Zabawa, która pomaga wyjść z kryzysu. Budowanie równowagi w rodzinie
Czy może pani jeszcze opowiedzieć krótko o formule konferencji? Jak to wszystko wygląda, co uczestnik znajdzie po zalogowaniu na stronę?
Dwa dni przed konferencją uczestnicy i uczestniczki dostaną dostępy. Po zalogowaniu się w sobotę będą mogli obejrzeć pięć nagrań wywiadów. Te nagrania potem będą dostępne przez trzy miesiące, bo rozumiem, że można nie mieć ochoty na siedzenie przy wykładach cały dzień. Od 16.00 do 17.30 będą trwały webinary na żywo, w mniejszych grupach. Będzie można spokojnie zadawać pytania, zakładamy formułę warsztatową. Temat wybiera się przy zakupie biletu. O 18.00 odbędzie się spotkanie z Larrym i Liz. Potrwa około dwóch godzin. W pierwszej części opowiedzą o tym, jak zabawa może pomóc rozwiązywać problem w rodzinie, a potem będzie czas na pytania.
Proszę jeszcze powiedzieć, jakie webinary są do wyboru.
Dużym zainteresowaniem cieszy się „Swobodna zabawa w przyrodzie”. Prowadzą ją Basia Zamożniewicz z „Wielkiego Zachwytu” i Marysia Hornowska-Stoch, która jest psychologiem pracującym z rodzinami i z przedszkolami. Wspólnie prowadzą inicjatywę „Rodzicielstwo blisko natury”. W tym roku razem organizowaliśmy obóz w ramach tej inicjatywy. Niewielu znam ludzi, którzy tak fajnie jak one potrafią stworzyć przestrzeń do zabawy w przyrodzie.
Webinar Basi Główki będzie dotyczył zabawy i jedzenia. Basia jest dietetykiem, więc opowie trochę o tym, czy bawienie się jedzeniem jest rzeczywiście złe i jak może nam pomóc. Porusza też temat korzystania z ekranów w czasie jedzeniu, więc myślę, że dla rodziców, którzy borykają się z trudnościami z jedzeniem u swoich dzieci, może to być ciekawy temat.
Karla Orban będzie mówić o zabawie w kontekście dużych zmian w życiu dziecka. Temat obejmuje różne trudności, z którymi spotykamy się w czasie rozwoju: pojawienie się rodzeństwa, adaptacje, utraty… Zabawa świetnie się tu sprawdza, szczególnie zabawy projekcyjne – ale zobaczymy, jaki Karla będzie miała na to pomysł.
Agnieszka Browarska, pediatra, opowie o tym, jakie zabawy pomagają uspokajać emocje i regulować dziecko w pierwszym roku życia, ale też jak są ważne z punktu widzenia rozwoju. Może nam się wydawać, że dzieci w pierwszym roku życia mało się bawią, ale nawet proste „a kuku!” to jest bardzo istotna, rozwojowa zabawa!
Ania Skibicka opowie o zabawie muzyką. Ania jest nie tylko muzykiem ale też psychologiem i organizatorką konferencji „Muzyka relacji”. Była pierwszą osobą, o której pomyślałam, gdy postanowiłam, że warto powiedzieć coś o muzyce. Ania mówi o tym, jak można pomóc dziecku regulować emocje dzięki muzyce oraz wspierać jego rozwój przez zabawę muzyką.
Monika Rutowska-Leśniewska z Trefla będzie mówić o zabawie planszówkami, o grach kooperacyjnych, o rozwoju i edukacji przez planszówki.
Ania Dziewulska opowie, czego możemy się nauczyć o zabawie od zwierząt. Ania jest psychologiem, bardzo inspiruje się teorią poliwagalną i sporo pracuje ze zwierzętami. Na dodatek uczy regulowania się w relacji z przyrodą. Ania będzie opowiadać o tym, co wnosi wiedza o zabawie zwierząt, szczególnie ssaków. Myślę, że taka szersza perspektywa pokazuje nam, jak ważna jest zabawa dla dzieci, że to jest coś międzygatunkowego. Może też dać nam inne spojrzenie na zabawę.
Brzmi to bardzo interdyscyplinarnie. Czy taka konferencja dla rodziców nie jest też ciekawym wydarzeniem dla specjalistów?
Jak najbardziej – często przychodzą oni na konferencje dla rodziców, tak samo jak czytają przeznaczone dla rodziców poradniki. Może to być dobry punkt zaczepienia do własnych poszukiwań albo okazja do spojrzenia na różne tematy w nowy sposób.
***
Dodaj komentarz