Pożegnanie w życiu dziecka, czyli trudne rozstanie ze smoczkiem, i nie tylko…

Dziecko

Rozstawanie się z tym, co drogie naszemu sercu, nigdy nie było łatwym zadaniem. To jednak zadanie podwójnie trudne, gdy przychodzi nam żegnać się z czymś, co towarzyszyło nam, odkąd pamiętamy, a jednocześnie było tak ważne, że aż nie sposób wyobrazić sobie, czym mielibyśmy to zastąpić. Smoczek idealnie pasuje do tego opisu, a jego kojące moce są znane wielu małym dzieciom, choć podobnie trudne może być pożegnanie zepsutego autka czy zniszczonego rysunku. Jak pomóc maluchowi radzić sobie z emocjami związanymi ze stratą?

Straty nie da się uniknąć

To zrozumiałe, że patrzenie na smutek i żal malucha jest dla ciebie jako rodzica niezwykle trudnym doświadczeniem. Chcemy dla dzieci tego, co najlepsze, a z okresem beztroskiego dzieciństwa bardziej kojarzą się radość i ekscytacja niż rozpacz i rozczarowanie. Pragnienie ochrony malucha przed trudami życia i stratą, której przeżywania nie możemy przecież skrócić czy uniknąć, jest naturalne.

Warto jednak spojrzeć na stratę nie tylko jak na wyzwanie i trudność do pokonania, ale również jak na… szansę. To prawda, że zgubienie ukochanego misia w parku jest bardzo bolesne (sama pamiętam zabawkę, którą jako pięciolatka zabrałam na sanki mimo ostrzeżeń mamy i, niestety, wypadła mi z kieszeni). Pozwala jednak odkryć strategie, które pomagają ukoić ból i przekonać się o wspierającej obecności bliskich osób. Odwracanie uwagi, kupno identycznej zabawki czy „ucinanie” dziecięcego smutku („No ileż będziesz o tym mówił!”) mogą wydawać się bardzo atrakcyjne, bo działają szybko, jednak na dłuższą metę odbierają możliwość pełnego doświadczenia straty lub sprawiają, że dziecko czuje się w swoim smutku bardzo osamotnione. Dlatego…

…zaakceptuj, że strata wymaga opłakania.

Nie ma dla rodzica nic trudniejszego niż patrzenie na łzy i smutek swojego dziecka. Jeśli jednak będziemy dwoić się i troić, by zagłuszyć emocje związane ze stratą, maluchowi trudno będzie zobaczyć, że nieprzyjemne emocje mają swój koniec, a ich odczuwanie jest w pełni naturalne. W dzisiejszej kulturze strata jest często bagatelizowana lub zagłuszana innymi aktywnościami. Wielu dorosłym trudno ją przeżyć do końca, bo mają poczucie, że powinni niemalże natychmiastowo dochodzić do siebie albo „nie cierpieć tak bardzo”.

Akceptowanie smutku i żalu nie oznacza, że lubisz ten stan; oznacza po prostu, że będziesz przy maluchu tak długo, jak długo on będzie tego potrzebować, i że jeśli możesz przynieść mu choć trochę ulgi, postarasz się to zrobić. Wiem jednak, że nasze wsparcie nie usunie bólu związanego ze stratą, i nie oceniam sposobu, w jaki dziecko radzi sobie z emocjami („Smoczek to nie powód do płaczu”, „Przecież masz inne misie, o co ta afera”, „Już tyle płakałaś, wystarczy”).

Jak wspierać malucha? Przypomnij sobie ostatnią sytuację, w której odczuwał_ś bezsilność i żal. Być może coś zostało zepsute, zgubione albo usłyszał_ś słowa, które teraz trudno ci wyrzucić z pamięci. Czego oczekujesz od przyjaciela, do którego miał_byś zadzwonić? Co mógłby powiedzieć?

Być może w tym miejscu pomyślisz, że przecież wszyscy jesteśmy różni i pomagają nam inne rzeczy, a zatem to, co ty uważasz za wspierające, może nie być takie dla twojego dziecka. To prawda. Ale mimo dzielących nas różnic dorośli są raczej zgodni: gdy coś opłakują, nie lubią frazesów („Jutro też będzie dzień!”, „Zobaczysz, kiedyś ci się uda”), bagatelizowania uczuć („Niedługo ci przejdzie”, „Nie ma się czym smucić”), a także sytuacji, gdy rozmówca zarzuca ich dobrymi radami czy przenosi uwagę na siebie („Mnie też się zdarzają trudne rzeczy, a jakoś się nie rozklejam”). Chcemy przede wszystkim, by osoba, której opowiadamy o swoim problemie, wysłuchała tego, co mówimy. I przyjęła, że w tej chwili czujemy się dokładnie tak, jak mówimy, i nie umiemy wyjść z tego stanu na zawołanie, nawet jeśli jej obecność przynosi nam realną ulgę.

Akceptację można wyrazić bez słów: będąc obok, przytulając, masując maluchowi plecy, kiwając głową ze zrozumieniem. A także wydając ciche dźwięki czy nazywając emocje dziecka („Mhmmm”, „Tęsknisz za smoczkiem, co?”).

Są rzeczy, które maluchy kochają najbardziej na świecie: smoczek, lalę, kubeczek. Przychodzi taki moment, kiedy trzeba się z nimi pożegnać: smoczek zaczyna przeszkadzać, a kubeczek spada na podłogę i traci uszko. Kto by się nie smucił…

Na szczęście raz, dwa można zrobić PUDEŁKO PA, PA, schować do niego rzeczy, z którymi trudno się rozstać, i czasem do nich zaglądać, porozmawiać lub pozdrowić!

Konsultowana z psycholożką książka „Pudełko pa, pa. Małe pożegnania” to prosty i pomysłowy sposób na oswojenie się ze stratą.

Pudelko papa

…jeśli chcesz mówić, wybieraj słowa, które normalizują stratę, i uzbrój się w cierpliwość.

W największym smutku zwykle potrzebujemy fizycznej bliskości drugiej osoby, mniej werbalnego pocieszania. Jeśli jednak czujesz, że chcesz powiedzieć coś wspierającego, normalizuj stratę i emocje z nią związane. Na przykład:

  • Słyszę, że tęsknisz za kocykiem. Też bym tęskniła.
  • Płakanie pomaga się pożegnać.
  • Duduś był ważny, co? I teraz ci go brakuje…?

Słowa „działają” nie tylko wtedy, kiedy sprawiają, że dziecko przestaje płakać albo uśmiecha się i biegnie bawić, choć wiem, że takiego scenariusza z całego serca życzymy swoim pociechom. Niektóre dzieci dłużej niż inne wspominają zagubiony czy zniszczony przedmiot. Nie ma jednego słusznego czasu, w którym dziecko powinno dojść do siebie: wiele zależy od jego temperamentu, wieku czy okoliczności, w jakich rzecz została utracona.

Jeśli ta rzecz pełniła ważną funkcję, np. przy zasypianiu czy uspokajaniu się dziecka, to ważne, by zaproponować mu jakąś alternatywę. Najlepiej sprawdzą się strategie, które obejmują kontakt fizyczny z drugą osobą: masaż czy przeczesywanie włosów, gniotki, zabawy siłowe i przepychanki, przytulanie. Czasami pożegnanie ze smoczkiem wymaga wsparcia neurologopedy, w szczególności gdy dziecko poprzez ssanie smoczka zapewniało sobie stymulację wnętrza jamy ustnej.

…zadbaj o symboliczne pożegnanie.

W naszej kulturze od tysiącleci organizowaliśmy rytuały pożegnania i mieliśmy zwyczaje związane z odczuwaniem straty. Pomagało to urealnić wydarzenie, które stało się naszym udziałem, a także przeżyć emocje i doświadczyć wspólnoty. Pożegnanie zgubionej zabawki może być bardzo symboliczne: posłanie w niebo balonika, stworzenie rysunku, zakopanie ziarenka czy odłożenie zniszczonej zabawki do pudełka (jak proponujemy w książeczce Pudełko PA, PA!).

…nie zapomnij o bliskości. Więcej miziania!

Napięcie emocjonalne sprawia, że nasze ciało reaguje napięciem fizycznym. Zaciskają nam się szczęki, czujemy ucisk w żołądku, pulsowanie w skroni, suchość w gardle, pobolewanie w podbrzuszu. Ciało może przyjmować pozycję obronną – kulić się, napinać, chować szyję. Dlatego im wyższy jest poziom odczuwanego napięcia, tym skuteczniejsze stają się formy wsparcia, które pozwalają rozluźnić właśnie ciało. Masaż, spacer, przeciąganie się jak kot, parskanie jak koń, trzęsienie się jak galaretka, warczenie jak pies, to tylko kilka pomysłów, które możecie wypróbować. Nie bój się ich proponować, choć ostateczną decyzję o tym, na co ma ochotę, pozostaw maluchowi. Starszaki warto uczyć technik relaksacyjnych i oddechowych (wypróbuj „oddech motyla” czy wizualizacje). Techniki wyobrażeniowe są bardzo pomocne, ale działają wtedy, gdy angażujemy wszystkie zmysły. Jeśli więc chcecie wyobrazić sobie pobyt na plaży, postarajcie się opisać detale takie jak temperatura piasku, podmuch wiatru we włosach, zapach morza, ciepło na policzkach czy pokrzykiwanie mew. Brzmi dziwacznie? Tylko za pierwszym razem!

W okresie dużych zmian dobrze zadbać o więcej bliskości, aktywności na powietrzu i kontaktu fizycznego z dzieckiem. To najbardziej regulujące i uspokajające czynności, które z pewnością złagodzą emocje związane ze stratą. Pamiętaj, że zabawa jest językiem, w jakim dziecko przepracowuje trudne sytuacje, nawet jeśli tematyka danej zabawy nie jest związana z utraconym przedmiotem. Im więcej śmiechu i przytulasów między wami, tym szybciej wrócicie do równowagi. Powodzenia!

Autor Karla Orban

Psycholog, trenerka empatycznej komunikacji. Szkoli się w czteroletniej szkole psychoterapii systemowej. Od ponad dekady wspiera dzieci, rodziców i nauczycieli. Absolwentka szkolenia Rodzicielstwo Bliskości dla Profesjonalistów I i II stopnia, członek ICISF. Czerpie z teorii więzi, Terapii Akceptacji i Zaangażowania oraz Porozumienia Bez Przemocy. Prywatnie mama trójki dzieci.

fb.com/KarlaOrbanPsychologRB

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *