W rodzicielstwie przychodzi taki szczęśliwy moment, kiedy z ulgą zdejmujemy dziecku pieluchę, a przewijanie w każdym możliwym miejscu zamieniamy na spacery w bezpiecznie niewielkiej odległości od toalet. Odpieluchowanie to jednak dopiero początek przygody ze świadomym reagowaniem malucha na sygnały płynące z jego ciała, w tym na potrzeby fizjologiczne. Może to dobry moment na wprowadzenie w życie dziecka i rodziny korzystnych dla zdrowia i samopoczucia nawyków toaletowych?
Goście w toalecie?
Dziecko to obserwator, a z racji tego, że my, rodzice, spędzamy z nim najwięcej czasu, jesteśmy dla niego „naturalnym” wzorem, żywym punktem odniesienia i dajemy mu przykłady zachowań, które bezkrytycznie chce naśladować, bez względu na to, czy jest to gotowanie, prowadzenie samochodu, salto z półobrotu czy siedzenie na desce sedesowej. Ten rodzic, który nie próbował choć raz zamknąć się w toalecie na „święte” 5 minut, niech pierwszy rzuci kamieniem. Prawda jest bolesna – maluchy lubią podglądać nas (zwłaszcza!) w łazience i – choć nie jest to dla żadnego rodzica spełnieniem marzeń o prywatności – dzięki temu dowiadują się, że korzystanie z toalety ma konkretny cel, a właściwie dwa. Wiadomo – każdy ma swoje granice, ale jeśli maluch (szczególnie ten biegający jeszcze w pieluszce) akurat widzi cię siedzącą/siedzącego na desce sedesowej, warto trochę mu o tej czynności opowiedzieć: „Tata robi siku”, „Mama robi kupę”, przy okazji ucząc następstwa zdarzeń w toalecie według schematu: wypróżnianie – podcieranie – spuszczanie wody – mycie rąk.
Jeśli jednak walczycie o swoją prywatność, nie ma problemu – bohaterem do podglądania może stać się postać z książki, jeśli tylko nawyki, które chcesz przy jej pomocy zaszczepić dziecku, są sprawdzone i zgodne z twoimi oczekiwaniami. O takiej merytorycznie zweryfikowanej książce dla dzieci piszemy niżej.
Usiądź wygodnie
Od początku życia dziecka chcemy dla niego jak najlepiej i staramy się stworzyć mu korzystne dla rozwoju warunki, prawda? Czasem to wychodzi, czasem nie – normalna sprawa, bo w życiu z dziećmi sytuacje rozwijają się dynamicznie i nie warto zarywać nocy przez wyrzuty sumienia. Ale mieć z tyłu głowy dobre rozwiązania już warto, bo jest duża szansa, że wprowadzimy je do swojej codzienności i tym samym przekażemy małemu obserwatorowi konkretny schemat działania zupełnie naturalnie, bez presji, przymusu, nerwów i poczucia obowiązku. Tak właśnie jest ze sposobem siedzenia na toalecie, zwłaszcza podczas defekacji: dobrze, by nogi w biodrach i kolanach były odpowiednio zgięte (pisze o tym Karolina Jasińska w artykule pt. „……”), a ręce oparte o deskę sedesową po obu stronach. W takiej pozycji dbamy o mięśnie dna miednicy, które są ważne nie tylko w procesie wypróżniania, ale także podczas porodu i seksu i zwyczajnie – dla codziennego komfortu. Jeśli dziecko będzie widziało rodzica, który sam, siadając na desce sedesowej, stawia stopy na podnóżku, prawdopodobnie będzie chciało to powtórzyć – czy to na nocniku, czy na dorosłej toalecie z nakładką.
Nic na siłę
Z parcia i wysikiwania się „na zapas” nic dobrego nam nie przyjdzie. Po pierwsze czynności te tworzą zbędną w naturalnym procesie fizjologicznym presję i stres, a po drugie, często powtarzane, osłabiają ciało. Podobnie jak trudno dziecku (i dorosłemu!) najeść się i wyspać „na zapas”, tak samo trudno jest wysikać się i zrobić kupę tu i teraz, na zawołanie, bo „za chwilę wychodzimy i mamy tysiące spraw do załatwienia i placów zabaw do zwiedzenia”. W procesie odpieluchowania uczymy malucha, by głośno sygnalizował swoje potrzeby – tym samym budujemy nowy obszar zaufania i wiarę w jego nowe kompetencje. Przed wyjściem na spacer warto zapytać dziecko, czy nie potrzebuje skorzystać z toalety, a jeśli nie – przypomnieć, by głośno wołało, kiedy tę potrzebę poczuje. Komunikacja sprawia, że i dziecko, i rodzice czują się bezpieczniej, a szukanie toalety lub rozkładanie przenośnego nocnika w dziwnych miejscach to zupełnie normalne rodzicielskie doświadczenie. Potrzeby fizjologiczne po prostu muszą być zaspokojone, a wpadki zdarzają się przecież nawet najlepszym.
Trefliki i dobre nawyki. Toaleta
Dodatkowe zajęcia z angielskiego, warsztaty przyrodnicze, balet czy karate – staramy się, by nasze przedszkolaki wszechstronnie się rozwijały, wspieramy ich rozwój emocjonalny i społeczny.
Często jednak to, co związane z ciałem, fizjologią zostaje w cieniu. Kolekcja Trefliki i dobre nawyki, dzięki konsultacji ze specjalistami, pomaga zatroszczyć się o dobre nawyki związane z ciałem i jego funkcjonowaniem w najbardziej podstawowym sensie.
Dobre nawyki to coś, co ułatwia życie nie tylko dzieciom, ale także rodzicom. To prosta droga do niewymuszonej samodzielności.
A Ty, co dobrego zrobiłeś dziś dla swojego ciała?
W publicznej toalecie
Kiedy po głośnym alarmie „Mamo, SIKU!” ekspresowo dotrzecie do toalety w najwyższej komnacie najwyższej wieży, w miarę możliwości skorzystajcie z jednorazowych nakładek na deskę sedesową – warto mieć je zawsze w torbie. Puzzle ze skrawków papieru toaletowego często nie zdają egzaminu, a dzięki nakładce dziecko będzie mogło usiąść na sedesie. Jeśli korzystanie z publicznych toalet nie zdarza się wam często i w związku z tym tylko sporadycznie dochodzi do oddawania moczu czy wypróżniania w pozycji stojącej, nie będzie to miało wielkich konsekwencji, ale jeśli załatwianie się w ten sposób jest tak częste, że staje się „tradycją”, może być niebezpieczne – napięte mięśnie stawiają opór, więc konieczne jest parcie, a stres i pośpiech nie ułatwiają sprawy. Jeśli jednak macie wybór, lepiej raz na jakiś czas zrobić siku „na stojaka”, niż wstrzymywać mocz „do odwołania”.
Od przodu do tyłu
Gdy niemowlę zrobi kupę, brudne bywa wszystko. Nie zastanawiamy się więc i wycieramy hurtowo i malucha, i otoczenie, zwracając uwagę, by nie zanieczyścić cewki moczowej. Choć odpieluchowany starszak może jeszcze długo prosić rodziców o pomoc w podcieraniu, dlaczego nie pokazywać i nie wyjaśniać mu od początku, jak prawidłowo wykonać tę czynność? Być może sprawdzi się sposób z misiem lub lalką i kawałkiem papieru – pozwólmy dziecku wytrzeć kogoś ze swojej zabawkowej ekipy, dokładnie pokazując kierunek: od przodu do tyłu.
Nawyki toaletowe w książce
Wprowadzenie w życie wybranych, prawidłowych nawyków toaletowych nie wymaga od nas wygibasów (a tych przy dzieciach nie brakuje – wiadomo). Jesteśmy zabiegani, często po prostu zmęczeni i to oczywiste, że nie zawsze pamiętamy (lub nie mamy ochoty pamiętać!) o tym, by zrobić coś w „prawidłowy” sposób – czasem wystarczy, że wykonamy tę czynność jakkolwiek i możemy iść dalej, oddychając z ulgą. Czasem jednak przydaje się wsparcie. Tym wsparciem mogą być „Trefliki i dobre nawyki. W toalecie”. Ta ciałopozytywna książka powstała pod czujnym okiem fizjoterapeutki uroginekologicznej i psycholożki. Łączy ona treści zrozumiałe dla przedszkolaków, instruktażowe, ale pełne humoru i „umowności” obrazki oraz konkretne wskazówki dla rodzica. Bohaterowie znani z serialu „Rodzina Treflików” zapraszają dzieci do swojego domu, przedszkola, a nawet do sklepu, gdzie kupują najbardziej kolorowe majtki na świecie. Przedszkolaki i rodzice dzięki perypetiom Treflików poznają metody na zaparcia, dowiadują się, jak prawidłowo korzystać z toalety, podcierać się i unikać parcia. Książka normalizuje również noszenie pieluchy przez przedszkolaki i pomaga dzieciom zrozumieć, że wpadki ze zmoczeniem spodni po prostu się zdarzają – podobnie jak potrzeba skorzystania z toalety, o której trzeba od razu powiedzieć opiekunowi. A ponieważ pupa to ważna część ciała, na końcu znajdują się wskazówki, co miłego możemy dla niej zrobić, by poczuła się zadbana i lubiana.
Dodaj komentarz