Ciąża i poród fizjologiczne są częścią natury, nie wymagają poprawy ani leczenia. Dlaczego tak często o tym zapominamy? Jak nauczyć się słuchać ciała?
Język, kultura i ciało
Nasze pojęcie zdrowia jest kształtowane w dużym stopniu przez język, którym mówimy, przez słowa, których używamy do mówienia o ciele, a także przez soczewki kulturowe, które poznajemy od najmłodszych lat. Okazuje się, że język i kultura mają decydujący wpływ na sposób, w jaki doświadczamy pierwszej miesiączki, cyklu menstruacyjnego, zmysłowości, seksualności, poczęcia, ciąży, porodu, połogu i menopauzy. Kultura, w której dojrzewamy, wpływa na to, czy te doświadczenia życiowe są patologizowane, uważane za brzemię, czy celebrowane jako wyraz naszej żywotności i naturalne rytuały przejścia.
Jako ludzkie zwierzęta jesteśmy w stanie na biologicznym poziomie określić poziom naszego bezpieczeństwa, wsłuchać się we własny organizm, skupić na języku ciała i wysyłanych przez niego sygnałach. Język ten wszyscy znamy, podświadomie rozmawiamy ze swoim ciałem przez cały czas, każdego dnia, nie musimy się go uczyć. Zazwyczaj jednak nie polegamy na nim w ważnych chwilach, nie ufamy mu w wystarczającym stopniu w czasie ciąży, podczas porodu i w trakcie połogu. A jest to dobry okres, by – parafrazując Inę May Gaskin – „zaufać swojej wewnętrznej małpie”. Pozostańmy w związku z własnym ciałem, wsłuchajmy się w biologiczny imperatyw, nie ufajmy tym, którzy twierdzą, że współczesne kobiety nie są przystosowane do naturalnego porodu, że mają „zbyt wąskie biodra”, „dziecko jest zbyt duże”, że nasze ciało o czymś „zapomniało”. Tysiące lat doświadczeń naszych pramatek szepczą nam do ucha gotowe rozwiązania, wystarczy ich tylko wysłuchać.
A teraz spróbujmy wejść w świadomy związek z własnym ciałem.
Poznanie przez ciało
Jedną z bardziej fascynujących hipotez w kognitywistyce jest teoria mówiąca o tym, że poznanie jest ucieleśnione. Definicje tego pojęcia opierają się na prostym założeniu, że „stany ciała wpływają na stany umysłu”. Poświęć chwilę na krótką praktykę ucieleśniania – skup się na tym, jak się czujesz w czasie czytania tego tekstu.
Oto proste ćwiczenie:
Usiądź wygodnie. Gdybyś miała zamknąć oczy (na chwilę możesz, jeśli chcesz), skąd wiesz, że jesteś w danym miejscu? Co ci o tym mówi? Jakie sensoryczne informacje zwrotne dają ci tę wiedzę? Weź kilka oddechów, aby poczuć własne ciało. Kiedy będziesz gotowa, pozwól swoim oczom oderwać wzrok od tej strony i we własnym tempie rozejrzyj się po przestrzeni, w której się znajdujesz. Twoje oczy mogą poruszać się powoli lub szybko, znajdź własne tempo. Pozwól swojej głowie i szyi poruszać się razem z nimi, aby umożliwić im pełne skanowanie przestrzeni wokół ciebie. Twoje oczy mogą wędrować wysoko lub nisko, przed tobą, za tobą. Niech spoczną na kilku obiektach w przestrzeni i przeanalizują ich fakturę, kolor i kształt. Zwróć uwagę na to, co dzieje się z twoim oddechem, gdy się rozglądasz. Co dzieje się w twoim ciele. Czy wyczuwasz jakieś zmiany? Gdy twoje oczy naturalnie się zatrzymają, pozwól swojej uwadze wrócić do ciała i zauważ, jakie to uczucie. Czy jest takie samo jak wcześniej, czy inne?
To ćwiczenie jest prostą praktyką „uziemiania i lokalizowania”, czyli orientowania się w przestrzeni, w której aktualnie żyjemy.
Dlaczego jest to istotne? Jesteśmy instynktownymi, pierwotnymi istotami, które reagują na swoje otoczenie i pozostają pod jego wpływem. Lokalizowanie się to sposób, w jaki jesteśmy w stanie śledzić potencjalne zagrożenie w naszym otoczeniu, a tym samym ocenić własne bezpieczeństwo.
Ta instynktowna ocena jest kluczowym aspektem wspierania fizjologii, która umożliwia niezakłócony proces porodu. Po wykryciu potencjalnego zagrożenia wzrasta poziom hormonów stresu, a zmniejsza się poziom hormonów, które sprzyjają akcji porodowej. Gwarantuje to, że dziecko nie urodzi się w sytuacji zagrożenia. Po narodzinach organizm matki jest również kierowany hormonalnie w kierunku zwiększonej ostrożności.
„Podczas porodu należy wyeliminować to, co specyficznie ludzkie, a zaspokoić potrzeby typowe dla ssaków” – dr Michel Odent
Praktyka lokalizowania pomaga nam być świadomymi tego, co znajduje się wokół nas, nie tracąc kontaktu z własnym ciałem. Sprawdzamy, czy w danej chwili możemy czuć się bezpiecznie. Skupiając się regularnie na swojej ucieleśnionej świadomości, zaczynamy dokładnie rozpoznawać to, czego potrzebujemy, do czego dążymy lub czego chcemy uniknąć, by czuć się dobrze.
Poczucie bezpieczeństwa podczas porodu
Dowiedziono, że poczucie bezpieczeństwa ma bezpośredni wpływ na doświadczenia związane z porodem. Sprowadzenie noworodka na świat wymaga od naszych zwierzęcych instynktów wyczulenia na zagrożenie, prowadzi nas to do poszukiwania środowiska, które jest jak najbardziej bezpieczne dla dziecka. Czasami może skłonić nas do stworzenia tego poczucia poprzez podporządkowanie się opiekunom i poddanie medycznej procedurze lub interwencji, ponieważ nie chcemy „wywoływać zamieszania” lub tworzyć dysonansu. Może to prowadzić do dyskomfortu, upewniania się na siłę, że wszystko jest w porządku, gdy tak naprawdę nie czujemy się dobrze i mamy poczucie zagrożenia.
Ważne jest, aby zdawać sobie sprawę, że może dojść do zderzenia między bezpiecznym środowiskiem prenatalnym i porodowym, które zaleca ci społeczeństwo i system, a bezpieczeństwem, którego tak naprawdę domaga się twoje ciało.
Poród rządzi się swoimi prawami, ale są w nim rzeczy, na które możesz mieć wpływ. Autorska metoda Błękitnego Porodu pomoże ci urodzić w poczuciu bezpieczeństwa i wiary we własne siły, niezależnie od okoliczności.
Fizyczne doświadczenie bycia w ciąży, życia w ciężarnym ciele, jest bardzo różne dla każdej z nas. Dzieje się tak, ponieważ sposób, w jaki poznajesz i rozumiesz ciążę, bazuje na wielu różnych historiach przedstawianych przez bliskich, społeczność i media.
Czy np. widziałaś swoją matkę lub siostry cierpiące w ciąży? Jeśli tak, to utrzymujesz to doświadczenie w swoim ciele, nawet jeśli racjonalizujesz je umysłem. Albo czy masz poczucie, że nie możesz pozwolić, aby ciąża przyćmiła twoją tożsamość jako pracującej kobiety? Czy odczuwasz podświadomy niesmak w odpowiedzi na zmianę swojego wyglądu? Utożsamiasz ciążę i macierzyństwo z byciem mniej atrakcyjną? Czy postrzegasz kobiety i osoby w ciąży jako boginie, o które należy się troszczyć, czy też jako nadwrażliwe i irytujące?
Odpowiedzi na te pytania kształtują nasze wyobrażenia o tym, co to znaczy być w ciąży, rodzić i mieć dziecko. Wiele z nich wymaga weryfikacji. Trzeba zadbać o to, by młode kobiety nauczyły się wsłuchiwać we własne wnętrze, ma to bezpośredni wpływ na to, jak będą postrzegały proces ciąży i porodu. Dobrym przykładem tworzenia korzystnych wzorców jest obserwacja porodu w warunkach domowych przez uczestniczące w nim starsze rodzeństwo.
Z mojego doświadczenia wynika, że dzieci przygotowane odpowiednio przez rodziców z zaciekawieniem uczestniczą w porodzie, nie są zaniepokojone, naturalnie przyjmują kolejne jego etapy. Można śmiało założyć, że takie pozytywne przeżycie ukształtuje korzystny obraz tego aktu na przyszłość i wpłynie na decyzje dotyczące świadomego rodzicielstwa.
Najważniejsze: nie przeszkadzać
Dr Michel Odent zauważa, że „poród jest procesem mimowolnym i nie można mu zapobiec. Chodzi o to, żeby nie przeszkadzać”.
Poród fizjologiczny nie wymaga poprawy. Dopiero gdy zrozumiemy tę zgraną hormonalną orkiestrację, dostrzeżemy, dlaczego niezakłócanie tego naturalnego procesu jest takie ważne.
We wczesnej fazie porodu katecholaminy (hormony stresu) mogą go zatrzymać. Kiedy kobieta bardzo się boi – bólu, szpitala, nieznanego, jest głodna, przebywa w głośnym, jasnym pomieszczeniu – poród nie postępuje. Skurcze mogą stać się bardzo silne i trudne do opanowania, częściej jednak słabną. W obu przypadkach stają się nieskuteczne.
Dlaczego tak się dzieje? W przypadku zwierząt rodzących na wolności strach przed drapieżnikami we wczesnej fazie porodu wyzwala uwalnianie katecholamin, a poród zatrzymuje się, dając zwierzęciu czas na ucieczkę. Czasowe wstrzymanie porodu chroni zwierzę i jego młode. Kiedy poród jest bardzo blisko, następuje gwałtowny przypływ katecholamin i teraz rezultat jest odwrotny – szybkie rozwiązanie; pozwala to matce prędzej przenieść się w bezpieczne miejsce.
My, ludzie, podobnie jak inne ssaki, aby łatwo urodzić, musimy czuć się zarówno bezpieczni, jak i chronieni. Jeśli nie czujemy tego we wczesnej fazie porodu, poziom hormonów stresu wzrasta i poród ustaje.
Kobiety decydują się na poród w szpitalu, ponieważ uważają, że jest to „bezpieczniejsze”. W rzeczywistości u większości pobyt w nim wywołuje zestaw reakcji fizjologicznych, które pojawiają się, gdy czujemy się zagrożeni i niechronieni. W typowym środowisku szpitalnym kobiety są zaniepokojone na każdym kroku – ciągły gwar, pytania, brzęczenie maszyn, tłum nieznajomych i wszechobecny brak prywatności. Cień „nieprawidłowości, które w każdej chwili mogą się wydarzyć”, podąża za kobietami od jednego skurczu do drugiego. Te lęki w potężny sposób przyczyniają się do uwalniania hormonów stresu.
Na poziomie intelektualnym kobieta może uważać, że szpital jest bezpiecznym, chronionym środowiskiem, ale jej organizm reaguje zupełnie inaczej. Bez względu na to, co mówi jej głowa, ciało odbiera wiadomość głośno i wyraźnie i reaguje na pierwotnym, intuicyjnym poziomie, automatycznie przechodząc w tryb walki lub ucieczki, dramatycznie zmieniając proces porodu.
Brak zwracania uwagi na wrodzone potrzeby kobiet i zakłócanie naturalnych procesów przyczyniły się do wysokiego odsetka cięć cesarskich w naszym kraju (blisko 50%), częstego stosowania znieczulenia zewnątrzoponowego i bardzo wysokiego wskaźnika indukcji porodu.
Aktywistka i pisarka Rachel Cargle zauważa, że charakter społecznej opieki ginekologicznej, przed- i poporodowej, „odzwierciedla i wzmacnia przekonania, wartości i dynamikę władzy ogółu społeczeństwa”.
Porody fizjologiczne czy zdarzenia medyczne?
Zmedykalizowany system opieki nad osobami w ciąży, w trakcie porodu i po porodzie koncentruje się w dużej mierze na opiece, która pomaga profesjonalistom wykluczyć problemy medyczne lub sygnały ostrzegawcze (objawy wskazujące na obecność poważnej patologii). Pozornie uwzględnia „wspólne i świadome podejmowanie decyzji”, kobietom i rodzicom oferuje jednak niewiele propozycji w zakresie rozpoznawania i uwzględniania ich instynktownego doświadczenia. Kultura medyczna otaczająca poród pełna jest dysonansów; gdy postrzeganie bezpiecznych porodów koncentruje się na medykalizacji, szybko zapomina się o wrodzonych, biologicznych wymaganiach ciała.
Mamy obecnie system opieki (za który jestem głęboko wdzięczna), który zapewnia nam pomoc lekarzy, gdy jesteśmy chorzy, ale ogólnie rzecz biorąc, w niewielkim stopniu wspiera zdolności matki do skupienia się na sobie i nawiązaniu kontaktu z tym, co podpowiada jej wrodzony instynkt. Moim marzeniem jest system, w którym zachowania te mogłyby się ujawnić i powstałyby relacje oparte na zaufaniu, faworyzujące dobrostan pacjentki.
Czy w szpitalu możliwa jest polityka „nie przeszkadzać”? Tak, ale będzie to wymagało dokładniejszego planowania i większego wsparcia personelu.
Kiedy pułapki porodu medycznego – monitory, igły, łóżka szpitalne – znikają, nieznajomi są trzymani daleko, pytania i przerwy ograniczone są do minimum, kobieta nie czuje się obserwowana i oceniana jak w akwarium, nie ma presji szybkiego postępu, bo zegar tyka, a zamiast tego rodzące są cicho, cierpliwie zachęcane i wspierane przez przyjaciół, rodzinę i profesjonalistów, którzy ufają wrodzonej zdolności każdej kobiety do rodzenia, może je opuścić strach nawet w ruchliwym szpitalu położniczym.
Gdy porody przestaną być „zakłócane”, otoczy się kobiety bezpiecznym kokonem, będą rodzić w zgodzie ze sobą, bez żadnej presji, wówczas będziemy mogli mówić o normalności.
Dodaj komentarz